See more of Miej wyjebane, a będzie Ci dane on Facebook. Log In. Forgot account? or. Create new account. Not now. Miej wyjebane, a będzie Ci dane. Website Mam W Nich Lyrics: Wyjebane mam w nich, o / Wyjebane mam w nich, o / O do K do I / Wyjebane mam w nich, wyjebane mam w plik / Wyjebane mam, ryje banię to wylewanie prawdy mi / Każdy czegoś się Miej Wyjebane A bedzie Ci Dane x3. 13 sukaan. Niema co się oszukiwać połowa osób odeszło a druga połowa osób jeszcze odejdzie.! .: NOWY KURS JUŻ DOSTĘPNY : JAK SIĘ DROCZYĆ Z KOBIETAMI : http://kurs.uwodzeniewdzien.pl/dr ***NOWOŚC***Jeśli chcesz kupić kurs to opłać materiał na podany num Chyba każdy już zna to powiedzenie - "Miej wyjebane a będzie Ci dane". Czy ono jest prawdziwe? Jak dla mnie tak, ale żadnego z powiedzonek nie można brać w 100% do serca. Miej wyjebane na matkę, ojca, oceny, szkołę, znajomych Nie. Bardziej miej wyjebane na obelgi, nie szczere obietnice i na przeszłość, która Cie ogranicza. Lyrics to TEDE SIR MICH DEFINITYWNY BANGER: Wyjebane miej wyjebane miejmy I tak dostanę fejm bo ryje banie bejbi Ja już miałem hejt nie dla mnie jest kolejny Geld upychamy w kiejdy Mamy ciężko wtedy Chlamy często wtedy żadnych bierz to w kredyt Zobacz . pon., 2012-05-14 18:07 #1 Dziwne zachowanie kobiet Umieszczam ten wpis na forum ,,pytania początkujących" bo nie ma innego odpowiedniego forum do tego pytania. Sprawa wygląda dość krótko Poznałem już jakiś czas temu kobietę, od miesiąca z nią nie rozmawiam bo się z nią pokłóciłem i powiedziałem jej, że nie chce jej znać. Ale nie w tym rzecz. Ona od momentu kiedy usunąłem ją z mojego życia, co parę dni zagaduje na gg i próbuje mnie przepraszać, prosi o szanse, piszę że żałuje i chce się poprawić tylko muszę dać jej szanse. Ale ja stanowczo daje jej do zrozumienia, że ja jej nie chce znać i pisze jej żeby się w końcu odczepiła. Ona po 2 max 3 nieudanych próbach piszę do mnie ,,ok, rozumiem, uszanuje Twoją decyzję bo nic innego mi nie zostaje, żegnaj" i nie byłby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że ona mniej więcej raz w tygodniu tak pisze. Prosi o szanse ale jak tylko spotka się z oporem to się wycofuje. I powtarza to w następnym tygodniu. Dialog takiej rozmowy można zapisać w skrócie: ona - przepraszam, daj mi szanse, wybaczysz mi? ja - nie ona - rozumiem i szanuję Twoją decyzję, żegnaj i za tydzień od nowa taka sama śpiewka Dzisiaj właśnie taka sytuacja miała miejsce dlatego postanowiłem wrzucić to na forum. Może pomożecie mi ją rozgryźć? Moje pytanie brzmi, po co ona to robi? To jest gra, tylko jaka? Gdyby jej bardzo zależało to by tak szybko nie odpuściła a jak tylko ja odpowiem ,,nie" to ona daje sobie spokój i za tydzień powtarza tą sytuacje. Nie mam zamiaru z nią utrzymywać kontaktu ale dzisiaj zacząłem się zastanawiać, po co ona to robi? Macie jakieś w miarę logiczne wytłumaczenie jej zachowania? Co ona chce tym osiągnąć? A jeżeli już coś chce osiągnąć to czemu rezygnuje z tego tak szybko i sytuację powtarza tydzień później? To już 4 takie podejście przez ten miesiąc co z nią nie gadam. Nie jestem biegaczką. Nie jestem copywriterką. Nie jestem blogerką. Nie jestem pisarką. Jestem Malwina Pająk. Kumasz, Roman? CZŁOWIEK – ISTOTA SPOŁECZNA Zawsze wydawało mi się, że człowiek powinien otaczać się dużą liczbą ludzi, siecią nie tylko przyjaciół i rodziny, ale też znajomych wszelkiej maści, mniej lub bardziej ważnych – dla utrzymania równowagi i bikoz nie wiadomo, które znajomości i kiedy mogą okazać się przydatne… Myślałam też, że tożsamość człowieka określana jest przez przynależność do różnych grup: etnicznych, seksualnych, zawodowych, rodzinnych, hobbystycznych, etc. Dziś już wiem, że to wszystko chuj. Nieprawdka w sensie. Jakkolwiek akceptacja przez grupy (najpierw najbliższą rodzinę, a później rówieśników) jest kluczowa w wieku dojrzewania, kontestacji, wreszcie kształtowania swojego systemu wartości, tak później już niekoniecznie. Bo widzicie, im więcej samoświadomości, tym mniejsza potrzeba równania do innych. Im lepiej samą siebie rozumiem, czuję i akceptuję, tym mniej mam ochotę i potrzebę afiszowania swojej przynależności do jakiejś konkretnej grupy, ba – ja nawet nie za bardzo tę przynależność czuję. Chodzę na siłownię, biegam, staram się odżywiać w miarę racjonalnie, ale czy czuję się częścią fit-społeczności? Nope. Czy definiuję swoje poczucie wartości i ogólne zadowolenie z życia przez pryzmat tego, co zjadłam, kiedy zjadłam, ile brzuszków zrobiłam albo czy przebiegłam aż 50 czy tylko 5 kilometrów? Od niedawna nie. Pracuję jako copywriterka, piszę bloga, ale nie czuję się częścią żadnej „branżuni” – ani reklamowej ani blogerskiej ani innej. Kiedy w tym roku poszłam na galę Golden Arrow – rozdanie nagród w branży reklamowej, miałam ochotę śmiać się, płakać i rzygać w jednym czasie. To wzajemne klepanie się po pleckach, ta sztuczność, te ploteczki w kuluarach i obrabianie dupy ludziom stojącym trzy metry dalej… Poziom karaoke do kotleta. Wyszłam z gali jak z przyciasnego kombinezonu. Od trzech lat nie byłam na Blog Forum Gdańsk, bo się jakoś nie składało. Miałam jechać w tym roku, ale wyszło, że nie mogę, bo ślub przyjaciółki, i w sumie się ucieszyłam. Zastanowiło mnie, po co w takim razie w ogóle wysłałam zgłoszenie? Może żeby sprawdzić, czy wciąż będę miała o czym rozmawiać z „tymi samymi gębami” i czy w ogóle interesuje mnie, co mają do powiedzenia i…. Eeee… No wyszło na to, że niekoniecznie. Piszę teksty na moją stronę, które czyta jakaś grupa osób, do których trafia to, co chcę przekazać. Tak widzę swoją obecność w sieci. Nie mniej, nie więcej. Nazwij to blogowaniem, tworzeniem, kreowanie, szydełkowaniem, smażeniem, pierdoleniem. Ajdontker. Usiłuję napisać książkę. I wiecie co, nawet jak ją napiszę i wydam, nie nazwę siebie pisarką. Nie będę brandzlować się, spoglądając na swoje zdjęcie okładkowe ani popierdalać na spotkanka literackie i bawić się w warszawską czy jakąkolwiek inną bohemę. Bo tam też, jak w każdej innej grupie wzajemnej adoracji, jest klepanie się po pleckach, lizanie jajec i jakiś taki wewnętrzny ferment, zaduch, który mnie dusi. Najbliżsi. Ludzie, których możesz nazwać swoimi przyjaciółmi, nieważne, czy mówisz o własnej matce, babie z warzywniaka, z którą codziennie gadasz o jakieś 159 minut za długo nad pęczkiem marchewek, czy kumplu, który kiedyś wyłowił cię z rwącej rzeki. To jest ta sieć, która czyni Cię istotą społeczną. A reszta jest po prostu mało ważna. MIEJ WYJEBANE, A BĘDZIE CI DANE Kiedyś to hasło wydawało mi się pretensjonalne i na wyrost. Od niedawna dostrzegam jego głęboki sens :) Kiedy zaakceptujesz najpierw siebie, a potem fakt, że jakieś społeczeństwa nigdy Cię nie zrozumie, przestaniesz przejmować się zdaniem innych. Przestaniesz wdawać się w nic nie wnoszące dyskusje. Przestaniesz szukać aprobaty w oczach autorytetów, bo najzwyczajniej w świecie nie będziesz tych autorytetów miał. Przestaniesz się spinać na każde słowo krytyki, bo będzie Cię literalnie jebać to, co inni sądzą na Twój temat. To, o czym piszę, to nie jest brak szacunku do innych – to po prostu szacunek do samego siebie. Swoich potrzeb, przekonań, swojego zdania, wyglądu, myśli, fantazji, wszystkiego generalnie. Jak sam siebie będziesz szanował, uszanujesz też te ludzi, którzy Cię nie rozumieją. Ale nie pozwolisz im wejść sobie na głowę. Może ich nawet totalnie wyjebiesz ze swojego życia, jak Ci za bardzo na ten łeb będą włazić. Bo empatia, umiejętność wejścia w buty drugiego człowieka i otwarcie się na niego to nie jest to samo, co podporządkowanie i poddawanie się różnego rodzaju mniej lub bardziej wysublimowanym manipulacjom. I tu nie chodzi o to, żeby zawsze wybierać to, co jest dla Ciebie najlepsze, ale o to, żeby zawsze wybierać to, co jest dla Ciebie najlepsze ;) Kumasz, Roman? Nie? Nie martw się, nie musisz. ♥ 0 Like Like 23 lip “Miej wyje**ne, będzie Ci dane” Opublikowane o 21:52h w Poradnik 0 Comments “Miej wyje**ne, będzie Ci dane” Katarzyna Czyż -03 czerwca 2020- Stres, praca, ciągła pogoń za karierą i pieniądzem. Znany schemat?! Ile z nas tak funkcjonuje i nie umie odpuścić?❗️ Autorka tego poradnika pokaże nam, że czasem nie warto tak się spinać. Książka podzielona jest na 3 części, każda można ująć dla innego odbiorcy, w innym stylu pokazująca jej punkt widzenia i przemyślenia na podstawie własnego doświadczenia. Znajdziecie tutaj oprócz teorii i różnych życiowych historii także zadania i testy! Jeden minus… czcionka druku mogłaby być większa, męczył mi się wzrok. — Dziękuję Wydawnictwu Onepress za egzemplarz – skrót z mojego Tym razem mam dla Was książkę o zaskakującym tytule “Miej wyj**ane, będzie Ci dane” autorstwa Katarzyny Czyż. Ten poradnik ukazał się 03 czerwca 2020 r., dzięki wydawnictwu Onepress. “To książka o tym, aby poczuć, że można żyć na 100% albo na tyle procent, na ile się chce…”. Rzadko czytam poradniki, ponieważ przeważnie nie trafiają do mnie. Przekazy są dla mnie oczywiste i banalne, jednak tutaj tytuł zrobił swoje! Nie mogłam przejść koło tej pozycji obojętne. Chwytliwy i temat bardzo na czasie. “Emocje rządzą światem”. Książka podzielona jest na trzy części, każda dla innego czytelnika. Autorka stworzyła zupełnie inne rozdziały, aby trafić do każdego, Bardzo dobry pomysł! Myślę, że każdy jest bardzo ciekawy, pomimo, że tak inny. “Chcesz się nauczyć odpuszczać, masz ochotę mieć wyjebane – oddychaj. Tylko świadomie :-)”. Pierwszy to historia autorki, Poznamy ją od przedszkola do teraz, odkryje przed nami siebie sama i pokaże co sprawiło, że zmieniła podejście do życia! Myślę, że każdy z nas ujrzy w tej opowieści coś ze swojego życia…Drugi rozdział to siedem kroków, aby było nam lepiej! Tutaj dostaniemy porady, naukę i ciekawe treści. A nawet nie zabraknie zadań do wykonania. No i czas na trzecią część… jeśli nie naleźliście jakimś sposobem we wcześniejszych działach czegoś dla siebie, to tutaj jest znów szansa! Trochę teorii i wiedzy. “Czas naprawdę się obudzić i nie udawać, że pieniądze nas nie obchodzą, że orgazmy nas nie interesują…” Czy książka zmieniła moje patrzenie na świat? Nie do końca, aczkolwiek dowiedziałam się paru naprawdę ciekawych rzeczy! Dużo też było dla mnie oczywistych informacji w jej treści, ale trzeba podkreślić, że ja jestem osobą, która twardo stąpa po ziemi i wierzy w swoje umiejętności oraz stara się już od dawna nie przejmować na zapas. Moja ocena 6,5/10 Zauroczyłeś Mnie Wizją Szczęścia Heeej ; )Niestety komputer jeszcze popsuty , ale daje rade ; DWeekend bardzo udany ; )Całe życie z debilami ; *Ale bez mej kochanej pipeczki ... ; c Za to wtorek, sroda, czwartek nasz! <3333'Wznieść się na szczyt prosto masz osobę, która wesprze udany ruch dosyć przy Tobie zawsze zostanie Ci za wszystkie chwile których stale byłaś obok płacz i gniew nie do siebie i to jak... <3Tymczasem siedzimy sobie z Elizabet w Dubielu ; DFałszywe mordy, które były ze mną.. Dziś ich uprzejmość jest dla mnie obelgą :) fot. Adobe Stock Dostanę przez ciebie zawału – jęczy matka. – Wykończę się. Ja tego nie przeżyję. Ciągle gada o sobie. „Ja, dla mnie, o mnie...”. Jej nerwy, żołądek, serce, wątroba, jej kręgosłup... Bezsenność. Zgaga. Podwójne widzenie... I wszystko przeze mnie – 29-letnią córeczkę, której nie pozwala normalnie żyć. Kiedy tylko zrobię jeden krok nie tak, jak ona chce, zaraz umiera. Doszło do tego, że jej nienawidzę. Boję się do tego przyznać, ale marzę, żeby zniknęła na zawsze. To podstępna obłudnica Powiedziałam, że się zapiszę na kurs salsy. Jest jesień, więc mam szansę, żeby w karnawale poszaleć na parkiecie. Dosyć siedzenia w domu przed telewizorem. – Chyba żartujesz – zrobiła tę swoja minę „w ciup”. – Będziesz trzęsła pupą przed obcymi?! Śmieszne... – Co w tym śmiesznego? – Jesteś za gruba do takich wygibasów. Zaraz się spocisz, zaczniesz sapać jak parowóz. To nie dla ciebie, córciu. – A co jest dla mnie? – Poznaj jakiegoś spokojnego pana, idź z nim na dancing i tańcz, ile chcesz. Złego słowa nie powiem. Już wszystko zaplanowała. Wie, jak się powinnam ubrać, co powiedzieć, kiedy pozwolić na „poufałość”. Tak mówi: „na poufałość”. Skręca mnie, kiedy tak opowiada i planuje. Muszę iść do łazienki i umyć twarz zimną wodą, bo boję się, że mogłabym ją trzasnąć. Nie jest stara. Ma dopiero 60 lat, a zachowuje się, jak pańcia z dziewiętnastego wieku. Ma bzika na punkcie czystości i moralności. Ale nie sprząta dla siebie, tylko dla ludzi, dla sąsiadek i koleżanek, które mogłyby ją obmówić, gdyby zobaczyły paproch na dywanie. Sama też plotkuje. Jest podstępna i złośliwa... – Niby tak czysto u Krysi, ale ja mam bystre oko – śmieje się z satysfakcją. – Poszłam do łazienki, a tam, wyobraź sobie wewnątrz kubka do zębów TAKA obwódka, Sprząta, owszem, ale kiepsko. Mdli mnie, gdy tego słucham. Wiem, że mnie też tak sprawdza. Na sto procent grzebie mi w torebce. Tylko komputer jest poza jej zasięgiem. SMS-ów też nie odbiera, nie potrafi... – Znowu toto pikało – mówi, a później stoi nade mną i wypytuje: kto to był? Czego chciał? Skąd go znasz? Nosi nylonowe podomki w kwiatki. Wygląda w nich paskudnie, ale nie da sobie nic powiedzieć. Uwielbia supermarkety. Godzinami wędruje między regałami i po kryjomu psika na siebie tanie perfumy z testerów. Potem cały przedpokój śmierdzi odorem bijącym z jej płaszcza. Oboje z ojcem tłumaczymy jej, żeby tego nie robiła, ale ona swoje. Nic do niej nie dociera Mój tata to osobny rozdział. Kompletnie go wykastrowała. Niby facet, a zachowuje się jak rozlazła baba. Siedzi z nosem w krzyżówkach i milczy. Ubiera się w bure blezerki i ciepłe pantofle. Kiedyś był przystojny, teraz przytył, zgarbił się, oczy mu zgasły, jest zwykłym, zahukanym emerytem. Za niego też jej nie lubię. Ona jest ładna. Ma świeżą cerę, gęste włosy, niezłą figurę... Porusza się zgrabnie i lekko. Ma pełny biust. Mogłaby super wyglądać, ale woli robić z siebie staruszkę i narzekać. Ma w tym swój cel. Nikt do mnie nie przychodzi, wypłoszyła wszystkie koleżanki. Potrafiła wejść do pokoju i powiedzieć: – A ty, nie masz nic do roboty, tylko tak siedzieć i gadać? Bielizna jest do poskładania... Mnie by było szkoda czasu. To jej ulubiona gadka „Ja na twoim miejscu... Ja, w twojej sytuacji...”. Nigdy nie ma wątpliwości, nawet w sprawach, na których się nie zna. Zawsze wie lepiej. Ciągle mnie dołuje. „Daj spokój – mówi. – To nie dla ciebie. Nie nadajesz się”. Czuję, że nie jest ze mnie zadowolona. Nie wyszłam za mąż, nie jestem zbyt piękna, nie zrobiłam kariery. Nie ma się kim chwalić. Mój jedyny związek też rozwaliła. – Po moim trupie wyjdziesz za chłopaka z dzieciakiem na karku – oznajmiła. I tak Marcina szkalowała, że w końcu wyjechał. – Nie potrafisz być dorosła – powiedział mi na pożegnanie. – A ja już mam jedną małą dziewczynkę na wychowaniu. Potrzebuję żony dla siebie i matki dla niej. Wtedy zaczęło mi się śnić, że moja mama umarła. Wreszcie byłam szczęśliwa i wolna. Tylko w tych snach... Chcę od niej uciec, ale nie wiem, jak i dokąd? Gdzie nie spojrzę, tam ona w nylonowej podomce. Jak wielki, jadowity pająk... Więcej listów do redakcji:„W wieku 16 lat oddałam córkę do adopcji. Teraz uratowałam życie wnuczce, która była ciężko chora”„Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się uda攄W wieku 45 lat zostanę po raz drugi mamą i po raz pierwszy babcią. Nie planowałam tego, ale tak w życiu bywa”

wyjebane miej i sie smiej