Borowski said it was a mutual decision among the three judges and he will be glad to take a break from the major felony calendar. Bruce Vielmetti at (414) 224-2187 or bvielmetti@jrn.com. Jakub Borowski obejmie z początkiem kwietnia stanowisko głównego ekonomisty i dyrektora departamentu analiz makroekonomicznych w Credit Agricole Bank Polska. Będzie odpowiadał za analizy i Data i miejsce urodzenia: 1946-01-04, Warszawa. Zawód: ekonomista. Wykształcenie: wyższe. Magister ekonomii na Wydziale Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (obecnie Szkoła Główna Handlowa) w Warszawie. W l. 1968-1982 pracował w Domach Towarowych „Centrum” w Warszawie, zajmując różne stanowiska od Ciekawostki Marek Borowski. (3) Ukończył międzynarodowe stosunki gospodarcze na Wydziale Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (obecnie: Szkoły Głównej Handlowej) w Warszawie (Polska). Otrzymał następujące odznaczenia państwowe: - 2002 r. - Order Krzyża Ziemi Maryjnej I klasy (Estonia), Narodowy Order Marek Borowski; Usage on fr.wikipedia.org Marek Borowski; Élection présidentielle polonaise de 2005; Liste des maréchaux de la Diète de Pologne; Usage on it.wikipedia.org Marek Borowski; Usage on nl.wikipedia.org Marek Borowski; Gebruiker:RonnieV/Lijst van personen geboren in 1946; Gebruiker:RonnieV/Lijst van personen geboren op 4 januari Na ołtarzu takich małych rozgrywek wewnętrznych w PiS-ie dokonuje się małostkowego aktu zemsty - tak senator Marek Borowski skomentował projekt ustawy, mającej zdegradować peerelowskich . Jakub KellerMarek Borowski, były marszałek sejmu odwiedził Świecie. Podczas krótkiej wizyty na Rynku namawiał do oddania głosu na Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów To będą bardzo ważne wybory – mówił w Świeciu Marek Borowski. W Polsce są obecnie problemy, z które trzeba rozwiązać dla sprawnego funkcjonowania kraju w przyszłości – dodał. Były marszałek sejmu wytknął prezydentowi Andrzejowi Dudzie błędy w polityce zagranicznej. Odniósł się także do spraw społecznych. - Społeczeństwo w naszym kraju od 1990 roku jeszcze nigdy nie było tak bardzo skłócone. To efekt polityki Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy, który podczas kampanii szczuje choćby przeciwko osobom, które nie są heteroseksualne. Opowiada też brednie o „Warszawce” i szuka wrogów tam gdzie ich nie ma – mówił w Świeciu Marek Borowski. - Rafał Trzaskowski jest w tym względzie przeciwieństwem. Jasno deklaruje, że prezydent musi być mediatorem – błędy w polityce zagranicznej prezydenta Dudy, Borowski wprost określił jako zagrożenie dla kraju. - Wskutek notorycznego łamania praworządności i egoistycznej polityce rządu PiS-u Polska znalazła się na unijnym marginesie. Nie mamy wpływu na podstawowe decyzje. Przegrywamy i będziemy przegrywać swoje interesy w Unii Europejskiej. Andrzej Duda w polityce zagranicznej nie miał nic do powiedzenia, mimo że konstytucyjnie prezydent ponosi za to współodpowiedzialność – stwierdził Marek Obywatelski 2021 w Świeciu. Mieszkańcy mogą składać wnioskiWynik pierwszej tury - przewidywalny, druga tura - ciekawaA jakie argumenty miał Borowski za tym, że polityka zagraniczna Polski poprawi się za prezydentury Rafała Trzaskowskiego? - To człowiek, dla którego Unia Europejska jest domem. Ma też kontakty w Europie, bo był europosłem. Zna problemy i wie, że Polska może być silna tylko w silnej Europie – mówił na świeckim Rynku Marek Borowski. Oświadczenia majątkowe radnych ze Świecia za 2019 rok Byłego marszałka sejmu poprosiliśmy o komentarz w sprawie ostatniej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych, gdzie usłyszał sporo obietnic jak choćby inwestycje firmy Google, oraz możliwość zwiększenia amerykańskich wojsk w Polsce. - Google w Polsce inwestuje już od jakiegoś czasu. Ta firma podejmuje decyzje inwestycyjne bez rozmów z prezydentem. Dobrze byłoby natomiast, gdyby w naszym kraju udało się zwiększyć kontyngent amerykański. Tylko czy nie będzie to kosztem zmniejszenia kontyngentu w Niemczech? Wówczas Polska wystąpiłaby w roli konia trojańskiego naruszając wewnętrzne interesy w Europie. A nie o to chodzi – odpowiedział Marek Borowski. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera „Potrzeby są większe niż nasze możliwości i te 80 000 ton, które pozyskujemy, jest niewystarczające. W ciągu roku zjadamy około 800 kilogramów żywności, a my jednej osobie przekazujemy średnio 80 kilogramów produktów, więc problem jest bardzo poważny”, mówi prezes Federacji Polskich Banków Żywności. Jakub Bodziony: Ile jedzenia marnuje się w Polsce? Marek Borowski: Ostatnie badania statystyczne pochodzą sprzed 13 lat i według nich 9 milionów ton. Jako Federacja Polskich Banków Żywności realizujemy projekt badawczy, w którym badamy, ile tej żywności marnuje się obecnie. Na początku przyszłego roku planujemy publikację danych, ale już teraz wiemy, że najwięcej żywności z poszczególnych etapów łańcucha produkcji – rolnictwa, produkcji pierwotnej, gastronomii, handlu i konsumpcji – marnuje się w wśród grupy konsumentów. To około 50 procent. Ale co to znaczy? Że połowa kupowanej przez nas żywności ląduje w koszu? Dokładnie tak, kupujemy za dużo i nie jesteśmy w stanie tego zjeść. Z badań prowadzonych przez Federację Polskich Banków Żywności wynika, że najczęściej wyrzucamy pieczywo, później warzywa i owoce i nabiał. 9 milionów ton brzmi dosyć abstrakcyjnie. To inaczej. Zakładając, że w jednym wagonie towarowym zmieści się 60 ton, całą zmarnowaną żywność w minionym roku zmieścilibyśmy w… bagatela! 150 tysiącach wagonów. Jeden taki wagon ma średnio 14 metrów długości, więc gdyby ustawić je jeden za drugim, to ciągnęłyby się przez 2000 kilometrów, czyli jak z Warszawy do Hiszpanii. Na ile dokładne są te dane? Niektórzy mówią, że tych wagonów powinno być nawet 220 tysięcy. Poza tym w książce Marty Sapały pod tytułem „Na marne” jest cytat, w którym pan mówi, że tak naprawdę nie wiemy – że może to być 9 milionów, ale może 5. Tak jak już wspominałem, badania są z przed 13 lat. W tym czasie nastąpiły ogromne zmiany w procesach produkcji, uszczelnienie łańcucha, zmiany technologiczne. Dystrybucja też prowadzi zoptymalizowane systemy zamawiania produktów. Jednak badania europejskie potwierdzają ogólną liczbę marnowanego jedzenia w Europie na podobnym poziomie – około 90 milionów ton – bez podziału na poszczególne kraje). Te dane pokazują, ze w Europie marnujemy podobne ilości żywności co 10 lat temu. Jako Federacja realizujemy obecnie projekt PROM, który ma określić skalę marnowanego jedzenia w naszym kraju. Naszymi partnerami w tym projekcie są instytucje naukowo-badawcze: Instytut Ochrony Środowiska, Szkoła Głowna Gospodarstwa Wiejskiego i Polskie Towarzystwo Technologów Żywności. Na początku następnego roku będziemy mogli określić, ile żywności marnuje się w kraju.. Nawet jeżeli jest to 5 milionów ton, to i tak zdecydowanie za dużo. Nie mamy szacunku do jedzenia? Jest to związane przede wszystkim z nadmierną konsumpcją. Mamy ogromny wybór produktów i bardzo szczegółowo dobieramy to, co chcemy spożyć, bo rosną nasze oczekiwania. Jednocześnie istnieje grupa, dla której żywność stanowi pewien element dobrobytu. Oni kupują więcej, bo mają przekonanie, że skoro ich stać, to znaczy, że są lepiej sytuowani. Szczególnie dotyczy to uboższych grup osób. Osoby uboższe marnują w związku z tym, że kupują zbyt dużo niskojakościowego jedzenia, a ci lepiej sytuowani kierują się jakością podczas wyboru produktów, ale zazwyczaj nie mają czasu ich spożyć. Nie rozumiem. Biedniejsi marnują więcej jedzenia niż bogaci? Każda z tych grup marnuje żywność z innego powodu. Osoby uboższe marnują w związku z tym, że kupują zbyt dużo niskojakościowego jedzenia, a ci lepiej sytuowani kierują się jakością podczas wyboru produktów, ale zazwyczaj nie mają czasu ich spożyć. Do problemu zbyt dużych zakupów i przekraczania terminów przydatności do spożycia trzeba doliczyć nasze domowe gotowanie, którego efekt często jest nie do przejedzenia. I z tych powodów uruchomiliście kampanię informacyjną „Marnując żywność, marnujesz planetę”? Celem kampanii jest tłumaczenie ekologicznych skutków marnowania żywności oraz poddawanie pomysłów na ograniczenie tego problemu. Na przykład, wyrzucona kanapka z serem to aż 90 litrów zmarnowanej wody, a kilogram wyrzuconych ziemniaków to strata 300 litrów. Aby wyprodukować kilogram wołowiny potrzeba około 10–30 tysięcy litrów wody! Na każdy kilogram wyprodukowanej żywności uwalniane jest też do atmosfery 4,5 kilograma CO2, co przyczynia się do ocieplenia klimatu i negatywnych zmian środowiskowych. W ramach projektu zaplanowaliśmy szereg działań edukacyjnych, którymi objętych będzie w ciągu dwóch lat trwania projektu 200 szkół podstawowych w całej Polsce. Skoro produkcja mięsa jest tak obciążająca dla środowiska, to czy dla dobra planety powinniśmy zrezygnować z mięsa? Mięso jest produktem, który też jest potrzebny w naszej diecie, jednak zjadamy go zdecydowanie za dużo. Na pewno powinniśmy pilnować równowagi, a mięsa zjadać mniej. Moje obserwacje wskazują, że mięso również jest wyznacznikiem dobrobytu dla wielu grup społecznych. Kiedyś mięso serwowane było od święta i stanowiło uzupełnienie posiłku dla osób ciężko pracujących fizycznie, dziś jest powszechne i obserwując posiłki w barach i restauracjach, można pokusić się o stwierdzenie, że stanowi podstawę codziennego posiłku dla wielu z nas. Ograniczenie jedzenia mięsa nie tylko pozwoli nam zadbać o naszą planetę, ale też wyjdzie nam na zdrowie. Co jeszcze możemy zrobić jako konsumenci? Musimy zwrócić uwagę na skalę konsumpcji. Kiedy jesteśmy w sklepie, naprawdę warto się zastanowić, czy naprawdę potrzebujemy kolejnego mleka, jogurtu czy opakowania makaronu. Bardzo ważne jest planowanie zakupów i posiłków na podstawie spisanej wcześniej listy. A kolejnym problemem jest to, że nie wiemy, jak przechowywać żywność. Fot. To znaczy? Dużej części owoców i warzyw nie powinniśmy wkładać do lodówki, chociażby pomidorów, które w ten sposób tracą smak i swoje wartości odżywcze. Warto zapoznać się z zasadami, które można znaleźć na naszej stronie W Polsce obowiązują również dwa terminy przydatności do spożycia „należy spożyć do” i „najlepiej spożyć przed”. Większość z nas uważa, że nie ma pomiędzy nimi różnicy. A jest? Pierwsze określenie dotyczy produktów mięsnych i nabiałowych, w przypadku których nie powinniśmy ryzykować, jedząc je po tym terminie. Ale „najlepiej spożyć przed”, nie oznacza, że po upływie daty na opakowaniu należy dany produkt wyrzucić. Powinniśmy wtedy sprawdzić, czy nie wygląda na zepsuty – jeśli nie, bez obaw można go spożyć. Jaka jest rola banków żywności? Jest ich kilka, pierwsza z nich dotyczy producentów i dystrybutorów. Współpracujemy z nimi po to, żeby zagospodarować żywność, która została wyprodukowana w nadmiarze. Z tym jedzeniem docieramy do tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Naszą ideą jest to, żeby cała żywność wytworzona na cele konsumpcyjne, była spożytkowana przez ludzi. Ale twierdzi pan, że to właśnie konsumenci procentowo marnują jej najwięcej. Dlatego prowadzimy cały proces edukacji w zakresie żywienia, przechowywania jedzenia i tego, jak go nie marnować. Mówimy o tym, jak przygotowywać potrawy, i przypominamy, że konieczne jest czytanie etykiet na produktach. Ale to wszystko są działania dodatkowe, które mają na celu ograniczenie skali negatywnego zjawiska. Sklepy przekazują wam jedzenie, które nie nadaje się do sprzedaży? Producenci zawsze produkują trochę więcej, niż wynosi zapotrzebowanie na rynku. Ale wpływ mają też inne czynniki, na przykład pogoda. To znaczy? Na przykład, kiedy zaczyna się lato i jest ciepło, to zwiększa się produkcję mięs i wędlin, bo wszyscy spodziewają się wzrostu popytu w związku z startem sezonu grillowego. Jeśli nadejdzie nagłe załamanie pogody, to zapotrzebowanie na tego typu produkty spada nawet o połowę. Są też sytuacje losowe. Kiedyś mieliśmy 400 ton soków, a producent stwierdził, że opakowanie nie spełnia jego standardów, bo było źle złożone i nie były widoczne wszystkie napisy. Postanowiono nie sprzedawać tego produktu, ponieważ producent uznał, że będzie to niekorzystne wizerunkowo dla marki i cała ta partia trafiła do nas. Jak wygląda współpraca z sieciami handlowymi? Zaangażowanych w nią jest około 1200 sklepów, z których odbieramy żywność z krótkim terminem przydatności do spożycia. Ona zazwyczaj jest zdejmowana z półek jeszcze 2–3 dni przed datą wyznaczoną na opakowaniu i wtedy samochody z banków żywności odbierają te produkty. Tylko z sieci handlowych w zeszłym roku odebraliśmy 10 000 ton produktów, a łącznie udało nam się zgromadzić 80 000 ton żywności. Wyrzucona kanapka z serem to aż 90 litrów zmarnowanej wody, a kilogram wyrzuconych ziemniaków to strata 300 litrów. Aby wyprodukować kilogram wołowiny potrzeba około 10–30 tysięcy litrów wody! Marek Borowski Czy tego jedzenia jest wystarczająco dużo wobec liczby potrzebujących? Pan mówi, że wyrzucamy ogromne ilości jedzenia, a 1,5 miliona Polaków żyje poniżej granicy ubóstwa. Nie, potrzeby są dużo większe. Problem jednak dotyczy szybkiego zagospodarowania żywności z krótkim terminem przydatności do spożycia. Można byłoby go skutecznie zwalczyć poprzez tworzenie kuchni społecznych, w których przygotowywano by konkretne posiłki z żywności pozyskiwanej od sieci handlowych dla lokalnych osób potrzebujących. Restauracje też są włączone w program? W tej chwili współpracujemy z ponad setką lokali. Odbieramy od nich żywność, która nie została podana klientowi. Gastronomia jest ograniczona dodatkowymi przepisami i jeśli coś zostało zaserwowane gościowi, nie może być oddane nikomu innemu. Dlatego też nie powinniśmy się krępować, żeby poprosić o resztki jedzenia na wynos, bo inaczej to jedzenie trafi do kosza. Ale to, co nie wyszło z kuchni, staramy się zagospodarować. Rozdajecie tę żywność osobom indywidualnym? Współpracujemy z organizacjami pozarządowymi, które zajmują się konkretną grupą potrzebujących: dziećmi, rodzinami, bezdomnymi, osobami z niepełnosprawnościami. W skali kraju jest to około 3600 różnych instytucji. Te organizacje mają już zdiagnozowane potrzeby i wiedzą, komu ta żywność jest najbardziej potrzebna, czy to w postaci posiłku, czy paczki. Dzięki temu docieramy do 1,5 miliona osób w Polsce, co byłoby niemożliwe, gdybyśmy działali w pojedynkę. Ile banków jest zrzeszonych w federacji? 31. Są to zupełnie oddolne i pozarządowe inicjatywy w formie fundacji lub stowarzyszeń. Pierwsze takie organizacje powstawały 25 lat temu, a dziś są już obecne w każdym większym mieście. Jak pozyskujecie środki na działalność? Jeszcze przed 2004 rokiem zabiegaliśmy o unijne programy pomocowe. Działają na takiej zasadzie, że 15 procent środków pochodzi z budżetu państwa, a reszta od Unii Europejskiej. Teraz jesteśmy beneficjantami specjalnego programu UE, w ramach którego produkowane jest dla nas ponad 30 tysięcy ton żywności rocznie z długimi terminami przydatności do spożycia. Podstawowe produkty typu makaron, olej, cukier, warzywa, mięsa docierają do naszych magazynów i my zajmujemy się ich dystrybucją. Ten program ma pewne środki na obsługę transportowo-magazynową, dzięki czemu możemy prowadzić działalność. To jest wasze jedyne źródło utrzymania? Środki unijne zabezpieczają jedynie około jednej trzeciej naszych potrzeb. Bardzo ważnym partnerem dla wszystkich banków są lokalne samorządy, których obowiązkiem jest opieka nad potrzebującymi. Dlatego samorządy często partycypują w kosztach utrzymania banków żywności. Kolejnym elementem jest grupa darczyńców. Można to zrobić za pośrednictwem naszej strony, do czego gorąco zachęcam. Firmy pomagają nam również w formie barteru i wiele przedsiębiorstw transportowych rozwozi nasze produkty bezpłatnie. Czy żywności jest na tyle, żeby przekazać ją wszystkim potrzebującym? Potrzeby są większe niż nasze możliwości i te 80 000 ton jest niewystarczające. Zjadamy w ciągu roku około 800 kilogramów żywności, a my jednej osobie przekazujemy średnio 80 kilogramów produktów, więc problem jest bardzo poważny. Gastronomia jest ograniczona dodatkowymi przepisami i jeśli coś zostało zaserwowane gościowi, nie może być oddane nikomu innemu. Dlatego też nie powinniśmy się krępować, żeby poprosić o resztki jedzenia na wynos, bo inaczej to jedzenie trafi do kosza. Marek Borowski W jego rozwiązaniu miała pomóc ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności. Każdy ze sklepów o powierzchni powyżej 250 metrów kwadratowych będzie zobowiązany do zawarcia umowy z organizacją społeczną, która zagospodaruje żywność i przekaże ją potrzebującym. Sklepy, które nie zastosują się do postanowień nowego prawa, mają przekazywać 10 groszy za 1 kilogram zmarnowanej żywności na rzecz organizacji zajmującej się dystrybucją takiej żywności. Ustawa, która powstała z inicjatywy Senatu, jest już po wszystkich wymaganych konsultacjach. Praca została zakończona już w kwietniu. Cieszy się pan? Nie do końca. Ostatnim etapem miało być zaakceptowanie ustawy przez poselską Komisję Gospodarki i Rozwoju i jej przedstawienie na posiedzeniu Sejmu. Przez trzy miesiące to się nie stało, więc zaczęliśmy wywierać presję na polityków. Dowiedzieliśmy się, że ten projekt ma być omawiany na komisji 16 lipca i wtedy mógłby on zostać przedstawiony na jednym z dwóch ostatnich posiedzeń Sejmu w tej kadencji. A jeżeli 16 lipca się nie uda? Według prawa wszystkie projekty ustaw, które były wypracowane w czasie kadencji, tracą swoją moc. W nowej kadencji Sejmu trzeba będzie zacząć prace niemal od początku. Przeprowadzenie po raz kolejny wszystkich konsultacji, według moich szacunków, może opóźnić pracę o kolejne dwa lata, co wydaje się absurdalne. Jaka jest przyczyna tego zastoju prac? Sieci handlowe są niezadowolone z wdrażania tej ustawy, uważają, ze powinna ona dotyczyć wszystkich etapów w łańcuchu produkcji i dystrybucji żywności, a nie tylko sieci. W pewnym sensie się z tym zgadzam, jednak od czegoś trzeba rozpocząć i przetestować. Tak też zaczynaliśmy ze zwolnieniem darowizn żywności z podatku VAT. Najpierw zwolnieni byli producenci, później wszyscy. Sieci handlowe twierdzą również, że uchwalenie ustawy oznacza dodatkowe obciążenia dla handlu. Ale my jako przedstawiciele banków żywności się z tym nie zgadzamy, bo te 10 groszy za każdy kilogram jedzenia, to koszt, który i tak obecnie jest ponoszony, w związku z opłatami za proces utylizacji. Nie ma tutaj dodatkowych obciążeń finansowych. Dlatego nie możemy zmarnować tej szansy i ogromu wykonanej już pracy. Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Marek Borowski prezes zarządu Federacji Polskich Banków Żywności. Jakub Bodziony zastępca sekretarza redakcji „Kultury Liberalnej”. Twitter: @bodzionykuba "Dzisiaj potrzebujemy kandydata, który będzie w stanie pokonać prezydenta Dudę. (…) Nie kieruję się tutaj lewicowością kandydata, tylko większymi szansami" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Marek Borowski, zastrzegając równocześnie, że "potrzebujemy prezydenta, który będzie przestrzegał zasad praworządności". Odnosząc się do potencjalnych kandydatur Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Roberta Biedronia i Władysława Kosiniaka-Kamysza, stwierdził: "Oni wszyscy z punktu widzenia przestrzegania praworządności są w porządku, nie mam wątpliwości - natomiast z puntu widzenia szans na pokonanie (Andrzeja) Dudy to Kidawa-Błońska ma największe szanse". "Jest czas na prawybory. Prawybory będą częścią kampanii wyborczej. To jest prezentacja kandydatów, w tym tego, który będzie przeciwnikiem Andrzeja Dudy. Taka forma wyłonienia kandydata przyciąga ludzi" - podkreślał natomiast Borowski w internetowej części rozmowy. Zastrzegł jednak, że prawybory mogłyby się odbyć, gdyby do walki o fotel prezydenta nie włączył się Donald Tusk. "Pytanie, czy ktoś by się zgłosił przeciwko niemu? Np. Kidawa-Błońska powiedziała, że przeciwko Tuskowi nie chciałaby stawać" - zauważył. Senator KO podzielił się również komentarzem dot. startu pozapartyjnego kandydata. "Moja intuicja mówi mi, że spore szanse w tych wyborach miałby kandydat niepartyjny, który zapewniłby niezależność - czyli dokładnie przeciwnie niż to, co reprezentuje sobą Andrzej Duda" - mówił. W rozmowie z Marcinem Zaborskim Marek Borowski ujawnił również, że liderzy Koalicji Obywatelskiej nie zwrócili się dotąd do niego z pytaniem, czy jest gotów pokierować Senatem. Równocześnie przyznał, że z innych stron takie pytania dostaje. "I moja odpowiedź jest stale taka sama: to jest delikatna sprawa, negocjowana przez liderów koalicji, która utworzyła pakt senacki, i w związku z tym w tej sprawie nie należy za dużo mówić" - zaznaczył. Jak podkreślił: "Potrzebny jest marszałek, który po pierwsze zna Senat (...), po drugie ma koncepcję pracy Senatu, która by pokazała, że Senat jest naprawdę przydatny - bo ostatnie cztery lata sprawiły raczej, że wrażenie jest zupełnie inne". Dopytywany zaś przez Marcina Zaborskiego, czy on sam taką koncepcję ma, odparł krótko: "Ma". Odnosząc się zaś do współpracy opozycji w Senacie, Borowski podkreślił, że potrzebna jest "budowa wzajemnego zaufania". "Jeżeli tego nie będzie, to w pewnym momencie będzie dochodziło do scen drastycznych" - stwierdził. Senator Koalicji Obywatelskiej wrócił również do tematu wyborów parlamentarnych z 13 października, nie kryjąc przy tym pretensji pod adresem Państwowej Komisji Wyborczej. Jego zdaniem, instrukcja, jak głosować, była nieprecyzyjna, przez co część wyborców - zamiast postawić krzyżyk w kratce po lewej stronie nazwiska kandydata - skreślała kwadratowe logo Koalicji Obywatelskiej. "W Kodeksie wyborczym jest jasno powiedziane, że wyborca stawia znak w kratce znajdującej się przy nazwisku z lewej strony. A PKW przepisała to zdanie, ale skreśliła słowa: ‘z lewej strony’" - podkreślił Marek Borowski. Marcin Zaborski: Jest pan gotowy pokierować Senatem? Marek Borowski: Dobre pytanie. Nikt przede mną nie pytał? Pytają i owszem, moja odpowiedź jest zawsze taka sama: to jest delikatna sprawa, negocjowana przez liderów koalicji, która utworzyła pakt senacki, i w związku z tym w tej sprawie nie należy za dużo mówić. Liderzy Koalicji Obywatelskiej też pytają o to? Nie, jak do tej pory nie. Sprawdzał pan w plecaku, czy buława marszałkowska jeszcze w nim jest? Proszę pana, żeby ten wątek zakończyć - oczywiście pan może go kontynuować - powiem tak: jeżeli trzej liderzy się do mnie z tym zwrócą, a 50 pozostałych senatorów powie: "Byłoby świetnie i zagłosujemy na pana", to ja jestem gotów to poważnie rozważyć. Uchylał się pan nie będzie? A jeżeli się tak nie stanie, to będę głosował, z całą pewnością, za tym kandydatem, który zostanie uzgodniony. Wątku nie będę jeszcze kończył, bo jest on ciekawy. Pojawia się pan na giełdzie nazwisk potencjalnych kandydatów na marszałka... To jest giełda medialna. ...ale nieoficjalnie politycy PO przyznają, kiedy mówią o tej giełdzie, że dość krótko jest pan z nimi i nie mają pewności, czy na pewno mogą na pana liczyć i czy pan będzie wiernym żołnierzem Platformy Obywatelskiej. To są prowokacyjne pytania, które pan teraz zadaje. Ja nie słyszałem takich... A ja słyszałem. Pan słyszał, dobrze - ja nie słyszałem, więc nie będę się do tego odnosił ani tego komentował. Ale w takim momencie, kiedy senacka większość jest delikatna, krucha, Platforma Obywatelska potrzebuje wiernego żołnierza w fotelu marszałka Senatu? Nie, ja bym tego tak absolutnie nie określił. Potrzebny jest marszałek, który po pierwsze zna Senat, ma doświadczenie w pracy w Senacie, po drugie ma koncepcję pracy Senatu, która by pokazała, że Senat jest naprawdę przydatny - bo ostatnie cztery lata sprawiły raczej, że wrażenie jest zupełnie inne. A pan ma taką koncepcję? Ma. Możliwe jest, że marszałek będzie się co chwilę zmieniał w tej kadencji Senatu? Mało prawdopodobne. Bo jeśli tak krucha jest ta większość, to może być przeciąganie liny - co miesiąc, co kilka miesięcy. Oczywiście. Myślałem raczej, że pan pyta o taki wariant, który był stosowany w Parlamencie Europejskim, gdzie przez pół kadencji był jeden marszałek, przez pół kadencji inny marszałek. Rotacyjność - nie o to pytam. Pytam o przepychanki polityczne, które mogą się wydarzyć. Jak są trzy partie, to oczywiście różne rzeczy mogą się zdarzyć. Myślę, że powodzenie, sukces tego zwycięstwa senackiego będzie polegał nie na tym albo nie tylko na tym, że się wyłoni prezydium, marszałka, ale przede wszystkim, że będzie się w określony sposób współpracować przez resztę kadencji. Innymi słowy, tu nie może być takiego klasycznego działania, że mamy jeden klub, drugi klub, trzecie koło - i każdy sobie. Mimo że to są różne partie, potrzebna jest świetna komunikacja wewnętrzna, powiadamianie się wzajemnie o swoich zamiarach, praca nad wspólnymi projektami - czyli krótko mówiąc: budowanie wzajemnego zaufania. Rzeczywiście, jeżeli tego nie będzie, to w pewnym momencie będzie dochodziło do scen drastycznych. Zagłosowałby pan dzisiaj za likwidacją CBA? Nie. Słucha pan o burmistrzu Włoch, zatrzymanym za przyjęcie 200 tys. złotych łapówki - dlatego pytam - a likwidacja CBA, które zatrzymało tego człowieka, to jest postulat Koalicji Obywatelskiej. A pan jest senatorem Koalicji Obywatelskiej. Tak, ale nie podzielam tego poglądu. Wyrażałem to zresztą publicznie. Oczywiście ja wiem, z czego ten postulat się bierze. On się bierze z tego, że CBA w wykonaniu dzisiejszym, kierowane przez polityków PiS-u, jest organizacją, która jest, może być wykorzystywana w celach politycznych. A w tym przypadku - burmistrza Włoch - jest wykorzystywana w celach politycznych? Na dzisiaj - tak jak przedstawiono okoliczności tego zatrzymania - to bym powiedział, że nie. Aczkolwiek właśnie się dowiedziałem, że burmistrz Włoch nie podróżował samochodem maserati, tylko podobno skodą służbową... No 200 tys. złotych łapówki przyjęte, na gorącym uczynku... Ja rozumiem, tylko jeśli się informuje, że jechał maserati, a następnie się okazuje, że to jest skoda, to trochę jest to dziwaczne. Panie marszałku, jeśli będzie pan miał wybór: Małgorzata Kidawa-Błońska albo Robert Biedroń - na kogo pan postawi w wyborach prezydenckich? Ale wrócę jeszcze do CBA. Uważam że powołanie CBA było dobrą decyzją w swoim czasie, trzeba tylko zadbać o to, aby na czele CBA stali ludzie nieuwikłani politycznie. Polska ma duże osiągnięcia, jeżeli chodzi o walkę z korupcją, i nie widzę powodu, żeby to zaprzepaszczać. Ale rozmawiał pan o tym z Grzegorzem Schetyną na przykład, który chce likwidacji CBA? Rozmawiałem, ale tam koncepcja polega na tym, żeby te funkcje wykonywała policja specjalnym wydziałem. I to jest zła koncepcja? To jest koncepcja równoległa. Tyle tylko, że likwidacja CBA jako postulat trochę sprawia takie wrażenie, jakby się nie chciało walczyć z korupcją. A to byłaby nieprawda. Czyli to jest błąd Koalicji Obywatelskiej, że taki postulat ma w programie? Uważam, że ten postulat powinien być inaczej sformułowany. Powinien być sformułowany w ten sposób, że CBA powinno być niezależne politycznie. By nie umknęło nam pytanie o wybory prezydenckie: Kidawa-Błońska albo Biedroń - staje pan przed takim wyborem i co pan wtedy robi? Jak stanę, to się zastanowię, ale podejrzewam... Teraz się pan nie zastanawia? Nie, dlatego że podejrzewam, że nie stanę przed takim wyborem. Dlaczego? Chyba że pan mówi o pierwszej turze - tak? Na początek musi być pierwsza tura. Jeśli mówi pan o pierwszej turze wyborczej, to wydaje mi się, że jednak Kidawa-Błońska. Dlaczego? Kidawa-Błońska ma większe szanse na to, żeby pokonać Dudę. Czyli lewicowe serce jednak odpuszcza w tym momencie u pana? Dzisiaj po pierwsze potrzebujemy kandydata, który będzie w stanie pokonać prezydenta Dudę. Po drugie potrzebujemy prezydenta, który nie tyle będzie mniej czy bardziej lewicowy - akurat jeśli chodzi o Kidawę-Błońską, to uważam, że jej poglądy plasują ją raczej na lewo od centrum - tylko potrzebujemy prezydenta, który będzie przestrzegał zasad praworządności. Robert Biedroń by tego nie robił? Robiłby. I Kidawa-Błońska też będzie robiła. W związku z tym nie kieruję się tutaj jakoś szczególnie lewicowością kandydata, tylko większymi szansami - przy założeniu, że obie te kandydatury, zresztą i trzecia też - Kosiniak-Kamysz - bo pewnie i on będzie kandydatem - oni wszyscy z punktu widzenia przestrzegania praworządności są w porządku, nie mam wątpliwości. Natomiast z punktu widzenia szans na pokonanie Dudy: nie wiem, czy Kidawa-Błońska będzie kandydować, ale jeżeli będzie, to ona ma największe szanse. Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru Olek, mordo ty nasza! Jesteśmy z tobą, ty jesteś z nami, idziemy do sukcesu. Jedną mam tylko prośbę – do dwudziestego pierwszego żadnych wizyt na Ukrainie i w Rosji, bo ich gościnność jest nie do wytrzymania! Marek do Olka przed wyborami Marek BorowskiNiemałe miał troskiGdyż wypadły mu włoski Teraz spłakanyWoła wciąż mamyBo rozeszły się już o tym pogłoski Piosenka o Marku Borowskim Marek Borowski (ur. 4 stycznia 1946 w Warszawie) – jedyny polski polityk lewicy, któremu nie udowodniono udziału w jakiejkolwiek aferze. Mimo to poszukiwania haka trwają. Jest przewodniczącym Socjaldemokracji Polskiej. Jako jedyny spośród całego SLD nie został oskarżony o udział w grupie trzymającej władzę i dlatego opuścił szeregi swojej partii, żeby założyć partię czystych – Socjaldemokrację Polską. Mimo to i tak jest umoczony. Nieważne, w czym – my i tak wiemy swoje, a gałęzi starczy dla wszystkich. Zobacz też[edytuj • edytuj kod] Joanna Senyszyn Marek Belka Włodzimierz Cimoszewicz To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny polityki. Jeśli dostajesz wypieków na widok obrad Sejmu – rozbuduj go. To jest tylko zalążek artykułu biograficznego. Jeśli widziałeś tę osobę na ulicy – rozbuduj go. Do przeczytania w ok. 4 Borowski to polski polityk i ekonomista. Senator, poseł, Marszałek Sejmu Rzeczpospolitej, Minister Finansów. Kandydat w wyborach prezydenckich. Kim jest słynny finansista? Jak przebiegała jego kariera zawodowa? Najważniejsze informacje na temat Marka Borowskiego. Marek Borowski: wiek, wykształcenie, TwitterNazwisko i Imię: Borowski Marek Data i miejsce urodzenia: 4 stycznia 1946 rok, Warszawa Wykształcenie: magister ekonomii Partia: Sojusz Lewicy Demokratycznej, Socjaldemokracja Polska Stan cywilny: żona Halina Dzieci: syn Jakub Twitter: Kontakt: biurosenatorskie@ Marek Borowski - okres PRLW roku 1967 wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W marcu 1968 roku po udziale w demonstracjach studenckich został usunięty z partii oraz wydalony z uczelni. Władze dodatkowo wydały dla niego zakaz pracy w kierunku, w jakim się kształcił oraz zakazały wyjazdów zagranicznych. W tamtym okresie udzielał się jako członek Związku Młodzieży Socjalistycznej. Ostatecznie ukończył studia w Szkole Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie, otrzymując tytuł magistra ekonomii. Pierwszą pracę jako sprzedawca odzieży rozpoczął w Domach Towarowych Centrum. Zakończył ją w 1982 roku, jako główny specjalista ekonomiczny. Do PZPR powrócił w roku 1975 i pozostał w niej aż do rozwiązania partii. W roku 1982 pracował jako zastępca, a następnie dyrektor departamentu ekonomicznego w Ministerstwie Rynku Wewnętrznego. Reprezentował ministerstwo w pracach nad reformami ekonomicznymi. W 1989 roku wstąpił do reformatorskiej grupy Ruch 8 Lipca. Marek Borowski - początki kariery politycznejW 1989 roku Borowski objął stanowisko wiceministra rynku wewnętrznego w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, a rok później w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Pełniąc tę funkcję, zajmował się prywatyzacją handlu i turystyki. W 1990 roku objął funkcję wiceprzewodniczącego w partii Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej, której był współzałożycielem. Jan Bielecki/East News Rok 1991 to również czas, w którym pierwszy raz uzyskał mandat poselski. Po rozwiązaniu SdRP w 1999 roku Borowski został wiceprzewodniczącym Sojuszu Lewicy stanowisko obejmował kolejne pięć lat. W latach 1993-1994 sprawował funkcję wiceprezesa Rady Ministrów oraz ministra finansów w rządzie Waldemara Pawlaka. Podał się do dymisji po aferze związanej z nieprawidłowościami przy prywatyzacji Banku Śląskiego, kiedy to Waldemar Pawlak bez konsultacji z Markiem Borowskim odwołał ze stanowiska ministra finansów Stefana Kawalca. W 1995 roku powrócił do rządu, jako szef Urzędu Rady Ministrów w rządzie premiera Józefa Oleksego. W lutym 1996 roku został wicemarszałkiem Sejmu, wybranym z ramienia SLD. Funkcję te sprawował przez dwie kadencje aż do 2001 roku. Marek Borowski - Marszałek Sejmu19 października 2001 roku, Borowski został wybrany na urząd Marszałka Sejmu IV Kadencji. W 2004 roku złożył rezygnację z tej funkcji, a Sejm odwołał go z pełnionego stanowiska. W tym samym czasie, jako działacz grupy parlamentarzystów niezadowolonych z działań rządu Leszka Millera, utworzył nową formację polityczną Socjaldemokracja Polska. Jednak w wyborach parlamentarnych w roku 2005 nie otrzymał mandatu poselskiego. Marek Borowski - praca w komisjach sejmowychW Sejmie I kadencji Borowski pracował w Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów oraz Komisji ds. Układu II kadencji zasiadał w Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, Komisji Przekształceń Własnościowych oraz Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. W Sejmie IV kadencji był członkiem Komisji Spraw Zagranicznych, a w VI kadencji – Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisji Spraw Zagranicznych. W Senacie VIII kadencji pracował w Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Ustawodawczej. Marek Borowski - kandydat na Prezydenta RPW roku 2005 Marek Borowski podjął zamiar kandydowania w wyborach prezydenckich jako kandydat Socjaldemokracji Polskiej. Przewodniczącym jego komitetu wyborczego był deputowany do Parlamentu Europejskiego Dariusz Rosati. Kandydaturę popierały SLD, Unia Pracy, Zieloni 2004, Federacja Młodych Unii Pracy oraz Stowarzyszenie Młoda Socjaldemokracja. Poparcia udzielił mu również odchodzący prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wybory zakończył w I turze zajmując czwarte miejsce wśród kandydatów. Marek Borowski - radny, poseł, senatorW wyborach samorządowych w 2006 roku ubiegał się o stanowisko prezydenta Warszawy, zajmując ostatecznie wyścig do warszawskiego ratusza na trzecim miejscu. W tych samych wyborach otrzymał mandat radnego Sejmiku Mazowieckiego, w którym objął funkcję przewodniczącego Klubu Radnych Lewicy i Demokratów. W wyborach parlamentarnych w 2007 roku ponownie uzyskał mandat poselski. Cztery lata później zdobył mandat senatorski w warszawskim okręgu wyborczym. Jego kandydaturę poparły wówczas SLD i Platforma Obywatelska. W tym samym roku wstąpił do Koła Senatorów Niezależnych. W 2015 roku Marek Borowski z powodzeniem, ubiegał się o reelekcję w wyborach parlamentarnych. W 2019 roku został członkiem Platformy Obywatelskiej i Kandydatem Koalicji Obywatelskiej. W wyborach parlamentarnych w roku 2019 uzyskał reelekcję senacką. Marek Borowski - życie prywatneMarek Stefan Borowski urodził się w polsko- żydowskiej rodzinie. Jego ojcem był Wiktor Borowski przedwojenny działacz Komunistycznej Partii Polska oraz dziennikarz powojennej Warszawy. Ma żonę Halinę i syna Jakuba. Jest dziadkiem trojga wnuków: Jasia, Antka i Kajetana.

marek borowski jakub borowski